15 marca 2017

VIII. Smile you've won

Poprzedniego dnia było gorzej niż udałoby mi się to kiedykolwiek przewidzieć. Dziwiłam się jedynie, że nie oszacowałam w żadnym stopniu tego, co było następstwem zetknięcia się dwóch charakterów, równie odmiennych od siebie jak i charyzmatycznych. Atsushi nie szczędził słów, jakimi określał danie Eriko. Nie tyle co krytykował, bo nie miał w zwyczaju dokładnych analiz spożywanego jedzenia. Kryterium było to, że po prostu mu nie smakowało, a tego typu marnotrawstwo jedzenia powinno być karalne. Eriko z kolei naturalnie broniła swoich kulinarnych dzieł i przeczyła każdemu zdaniu, jakie dobiegało z ust chłopaka, wypierając się wszelkich uwag, bo przecież doskonale znała smak swoich potraw. Szkoda było mi jedynie tego, że specjalnie wystroiła się dla gościa, ubierając czarną spódnicę oraz śliczną, kwiecistą bluzkę z motywem zielonych liści i szerokimi rękawami. W nerwach cały czas poprawiła okulary w grubej, różowej oprawce i biło od niej, zauważone przeze mnie po raz pierwszy, gniewne i ciężkie spojrzenie. Sprawiała wrażenie, jakby dawał jej w twarz każdą uwagą, a mi było mi jej cholernie żal.
Nigdy wcześniej bowiem nie widziałam, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek wpłynął na tą osobę w ten sposób i w pewnym sensie przerażało mnie to i budziło poczucie winy, bo na cały pomysł wpadłam ja, chcąc zwyczajnie uszczęśliwić tę dwójkę. Uzyskanie efektu zupełnie odwrotnego do oczekiwanego było na tyle demotywujące, że resztę dnia zachowywałam się wobec niej nadzwyczaj delikatnie. W akcie wewnętrznej skruchy zakupiłam paczkę jej ulubionych jabłkowych żelek wegetariańskich, skroiłam kilka marchewek w grube plasterki i zaoferowałam się spędzić z nią wieczór na wybranym przez nią filmie. Zły humor przeszedł jej jak ręką odjąć po upływie zaledwie piętnastu minut. Komentowała film jak najęta, kilkukrotnie odbiegając od tematu, a ja dziękowałam w duchu za to, bo fabuła ani trochę mnie nie zainteresowała, a i mi udało się osiągnąć zamierzony cel. Z kolei na pół godziny przez jego końcem Eriko zasnęła na ogromnych i tak samo miękkich poduszkach rozłożonych na ziemi, gdyż regularnie chodziła spać o tej porze, a ja mogłam w spokoju przejrzeć aktualności na telefonie. Fakt faktem, nie udało mi się wytrzymać długo i oprzeć im, by przejść do swojego pokoju, więc pozwoliłam sobie zasnąć obok niej, bez umycia zębów, wcześniejszej toalety i cała w okruszkach po solonych krakersach.
I podsumowując to wszystko, wieczór okazał się być jednym z najprzyjemniej spędzonych przeze mnie w tym mieście.
Następnego dnia obudziłam się około godziny jedenastej, kiedy Eriko latała już po kuchni świeżo wykąpana i zdążyła pootwierać wszystkie okna na oścież, co w zasadzie stanowiło główny czynnik mojego przebudzenia. Bo mimo że pierwszy raz od tygodnia wyszło słońce, wyraźnie było widać, że jeszcze tej samej nocy padał deszcz. Chłód wilgotnego powietrza owiał mnie wręcz momentalnie, mimo że byłam ściśle owinięta kocem.
Pod nos podstawiła mi jogurt naturalny z mieszanką świeżutkich owoców i zieloną herbatę z pietruszką. I o ile samego dania byłam pełna podziwu, bo wszak ciężko było zepsuć tak proste połączenie, tak sam napar wolałabym bez startej zieleniny. Upiłam zaledwie jeden łyk, by nie móc sięgnąć więcej po szklankę.
Godzinę później siedziałam przy klawiaturze pianina, ćwicząc kolejną z piosenek wyznaczonych mi przez pana Ukitakę, z nut przesłanych mi mailem. Nie miałam bowiem ochoty fatygowania się na spotkanie z moim nauczycielem jazdą do Akity. Droga zajmowała co najmniej trzy godziny jazdy w zaledwie jedną stronę, drugie tyle z powrotem, a ja bowiem z jakiegoś powodu chciałam uniknąć nocowania w tamtejszym mieszkaniu.
Miałam wyjść do łazienki, kiedy moich uszu dobiegł dźwięk esmesa. I oprócz nieodczytanej wiadomości do Chloe, którą zignorowałam dwie godziny temu i o którek kompletnie zapomniałam, pod spodem widniała wiadomość od Taigi.

Taiga, 12:14
Chyba zostawiłaś wczoraj gumkę do włosów
i nadgryzionego batona ze śliwkami.

Ja, 12:15
Taka pleciona, żółta? Musiała mi spaść.
To Atshusiego, nie smakują mi.

Automatycznie przejechałam dłonią po blacie biurka, wysuwanej szufladzie i rozejrzałam się po pokoju, sięgając wzrokiem na półkę z kosmetykami. Wszak, że w tym momencie nie widziałam jej nigdzie, jeszcze o niczym nie świadczyło, aczkolwiek mojego zorganizowania byłam akurat zazwyczaj pewna. Nie mogła być wszędzie.
Eriko! – wykrzyczałam na całe mieszkanie, nie czekając na odpowiedź. – Sprawdź, czy moja gumka leży w łazience, proooszę!
Problemem było to, że to była jedna, jedyna, jaką posiadałam. Była mi jednak niezmiernie potrzebna, kiedy zapinałam smycze wszystkim czterem pupilom, jakie wyprowadzałam na spacery i które uwielbiały skakać mi do twarzy czy wieczorami, kiedy nie miałam siły na mycie włosów i spinałam je wysoko, by ich nie zamoczyć. Moja szalona koleżanka wiązała je bowiem zwykłymi wstążkami w sposób, którego odtworzyć nie umiałam, a i moje, cięższe loki, z pewnością nie utrzymałyby się tak długo. W międzyczasie przyszła mi wiadomość zwrotna od Kagamiego.

Taiga, 12:17
Ta, chyba taka
Murasakibary?! Gdybym wiedział, to bym go nie brał…

Nic tu nie ma, Mia! – wykrzyczała po jakimś czasie Eriko. Odpisałam mu więc natychmiast.
Ja, 12:18
Fakt, to moje, bo nie ma jej nigdzie.
Czemu nie mówiłeś wczoraj? Wróciłabym się od razu.

Kupić ci jakąś? – zapytała nagle ze swojego pokoju. – Zaraz będę szła do sklepu.
Luz, znalazła się – odpowiedziałam od razu.

Taiga, 12:19
Nie chciałem wam przeszkadzać, a potem zapomniałem.

Pomyślałam od razu, że w zasadzie jego rzekome przeszkadzanie mogłoby raczej pomóc zarówno mi, jak i pozostałej dwójce. Być może byłoby to pretekstem, by zabrać szybciej Atsushiego z domu i przerwać tę idiotyczne przytyki, jakich musiałam słuchać. Bo szczerze, po pięciu minutach puszczania oczek, szeptaniu kwestii, kopania pod stołem i dawaniu wszelkich mu znaków, straciłam cierpliwość, siły i nadzieję, że ten wieczór skończy się kompromisem i pogodnym akcentem. Tym bardziej będąc pewna, że Eriko nie da za wygraną. Nie w tym przypadku.

Ja, 12:21
Dobrze byś zrobił. Mało się nie pozabijali w tej kuchni...

Taiga, 12:21
Kto?

Ja, 12:22
No, Atsushi i moja współlokatorka.

Taiga, 12:23
A...
Nie zabieraj go więcej do domu.

Rany, oni naprawdę musieli się nie lubić. Poza tym, czego sama się nasłuchałam, co sama wczoraj widziałam, nadal ciężko było mi w to uwierzyć, ale otrzymywałam zbyt wiele znaków naraz, by nie mogło to w końcu do mnie dotrzeć. Dlaczego Murasakibara musiał być aż tak oporny na wszystkich swoich kolegów z drużyny i jakichkolwiek graczy? Zdawałam sobie sprawę, że o Pokoleniu też nie wypowiadał się najlepiej. I jakim cudem Tatsuyi udało się zdobyć jego przychylność?

Ja, 12:24
Myślę, że szybko tu nie przyjedzie. Niechętnie rusza tyłek gdziekolwiek.

Taiga, 12:25
Całe szczęście...

Odsunęłam się na moment od klawiatury pianina i oparłam o parapet okna, które uchyliłam chwile wcześniej. Znowu padało, bo krople wody odbijały się o szyby charakterystycznym dźwiękiem.
Lecę do sklepu! Będę za chwil – krzyknęła nagle Eriko i zanim trzasnęła drzwiami, wychodząc na zewnątrz, zapytała jeszcze. – Chcesz coś?
Weź mi wodę kokosową – odparłam, sięgając po telefon, który zawibrował sekundę wcześniej.

Ja, 12:27
To kiedy mam wpaść?

Taiga, 12:28
Że co?

Ja, 12:28
No po tę frotkę… kiedy mam po nią przyjść?

Taiga, 12:29
A
teraz nie mogę.
idę grać

Ja, 12:29
Na tym deszczu?! Odpuść sobie czasem.

Taiga, 12:30
Nie, trening z drużyną. Gramy na hali.

Na myśl znowu przywiódł mi Atsushiego. Byłam ciekawa, ile razy w ciągu wakacji ten człowiek wybrał się na jakikolwiek trening. Z drugiej strony zakładałam, że gdyby problem był większy, dzwoniliby do mnie ze szkolnego sekretariatu. Równie dobrze jednak zakładać mogłam, że wiedza Masako na ten temat doskonale pozwalała jej ocenić, że słowa jej, moje czy jego własnych rodziców, nie są w stanie zmusić go do zmiany postawy. Zresztą, znałam go zaledwie rok, a ona miała z nim do czynienia dwa razy dłużej. Byłam wręcz przekonana, że znała sytuację lepiej, by określić, czy warto się wysilać.
Ja, 12:31
A jak noga?

Taiga, 12:33
Nie boli już

Spodziewałam się takiej odpowiedzi. W zasadzie to pewnie gdyby nadal sprawiałaby mu problemy, nie powiedziałby tego nigdy. Musiałabym stać przed nim i sama to wywnioskować. W tej kwestii Taiga Kagami wydawał mi się wykazywać akurat typowo chłopięcą, dziecinną naturę.

Ja, 12:33
Brzmi wiarygodnie. Oszczędź ją trochę.

Taiga, 12:34
Ta, wiem.
Idę na salę, czekają na mnie.

Ja, 12:35
Okej, leć. Miłego!

Rzuciłam na końcu, zamykając odpowiednie okienko rozmowy i klikając na miniaturkę z facebook’a bordowej grzywy Chloe. Odczytując jej wiadomość z wieczora, w której poinformowała mnie, że leci przebiec się z Phoebe, która ma ten proces w pewnym zwyczaju, przewinęłam listę rozmówców nieco wyżej, by w końcu zamknąć ją i ruszyć do łazienki, o której przez całe piętnaście minut na dobre zapomniałam.
Wkrótce też do domu wróciła Eriko, a ja zmusiłam się pomóc jej przy robieniu obiadu. Czułam monotonię, okropną, nieustającą, meczącą. Grałam więcej niż w zasadzie ode mnie tego wymagano i więcej niż sama uważałam za konieczne. Odcięłam się tu od wszystkiego, zostawiając sobie jako jedyne źródło rozrywki jedną dziewczynę w mieszkaniu, instrument i wcale nie dziwiłam się rosnącemu we mnie poczuciu… beznadziei. Przerywając ugniatanie ciasta na pełnoziarniste placki, mruknęłam Eriko, że wrócę za kilka minut i chcąc wybrać numer do mamy, złapałam za telefon dłonią upaćkaną w mące i płatkach owsianych. Nie odchodziłam daleko, doskonale wiedząc, że Eriko nie rozumie angielskiego, więc też i nic z tej rozmowy nie rozjaśni jej umysłu, lecz zanim kliknęłam w ikonkę kontaktów, wczytałam mrugającą mi wiadomość.

Taiga, 14:46
Dzięki
Tamto przyniosę ci jutro.



Wybaczcie, te wiadomości są pewnie irytujące, ale nic nie zrobię, nie chce ich zapisywać w innej formie niż ta.

2 komentarze:

  1. GUMKA! ZWYKŁA GUMKA! A ja już taką historię stworzyłam w myślach. W ogóle to fajne. Bo zazwyczaj na gumki to się ręką macha xD
    Boże jak ja czekam na coś więcej między nimi. Ja pierdziele

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XDDDDDDDDDDDDDDDD żal, nawet ja o tym nie pomyślałam, dopóki nie napisałaś, lol xD

      Usuń